”Deszczówka” może zaspokoić nawet 50% dziennego zapotrzebowania gospodarstwa domowego na wodę — znacząco obniżając w ten sposób pobory z sieci wodociągowej. Dlatego też inwestycja w system retencyjny może okazać się jednym z lepszych pomysłów na zagospodarowanie przydomowych gruntów.
W dzisiejszym wpisie przedstawimy standardowe rozwiązania w tym zakresie — zapraszamy do lektury.
Modelowy system zagospodarowania wody deszczowej
Najprostsze (i najczęściej stosowane w przydomowych instalacjach) systemy polegają na zbieraniu wody z dachu budynku. Zasada ich funkcjonowania jest bardzo prosta — woda spływa z dachu przez rynny i rury spustowe, na drodze spływu jest filtrowana, by na końcu — trafić do zbiornika.
W zależności od tego, do jakich celów ma zostać wykorzystana zebrana woda opadowa, wyróżnia się dwa typy systemów:
- ogrodowe — na końcu całej instalacji znajduje się najczęściej skrzynka ogrodowa, skąd wodę można rozprowadzić do podlewania trawnika lub wykorzystać do innych celów gospodarczych;
- domowe — gdzie system zbierania wody opadowej połączony jest — za pośrednictwem centrali deszczowej — z instalacją wewnętrzną budynku, umożliwiając wykorzystanie deszczówki w spłuczkach czy w pralce (wszędzie tam, gdzie nie wymaga się wysokiej jakości sanitarnej, na poziomie zdatności do picia). Ważne: w takim układzie konieczne jest zaprojektowanie tzw. instalacji dualnej; tak, aby uniknąć mieszania się wody wodociągowej i deszczowej. Za przełączanie pomiędzy źródłami poboru odpowiedzialna jest wspomniana centrala deszczowa.
Założenia konstrukcyjne w przypadku obu systemów są jednak podobne — cała różnica tkwi w połączeniu zbiornika z odpowiednim źródłem poboru. Na co więc trzeba zwrócić uwagę?
Po pierwsze — na efektywność dachu w zbieraniu wody deszczowej. Najlepiej sprawdzają się, oczywiście, konstrukcje skośne — pokryte standardową dachówką lub blachodachówką. Przy odpowiednim orynnowaniu, możemy odzyskać nawet 90% wody opadowej. W przypadku dachów płaskich deszczówka też będzie zbierana — rzadko mamy do czynienia z zerowym spadkiem połaci, zazwyczaj wynosi on przynajmniej kilka stopni — choć mniej efektywnie (na poziomie 50-70%).
Drugą kwestią jest włączenie do systemu innych powierzchni — na przykład utwardzonych podjazdów garażowych czy parkingu. Jeśli inwestor zechce rozszerzyć o nie zlewnię — konieczna będzie instalacja systemu odwodnienia liniowego (korytek).
Wreszcie — umiejscowienie samego zbiornika. Powinien się znaleźć jak najbliżej dopływów — dla maksymalnej wydajności — ale jednocześnie, w odległości przynajmniej 5 metrów od budynku i 2 metrów od granic działki (zgodnie z praktyką budowlaną). Głębokość — w przypadku zbiornika podziemnego — nie ma większego znaczenia; z reguły przyjmuje się przynajmniej 50-80 cm pod powierzchnią. Jeśli nad zbiornikiem mają poruszać się pojazdy, warto wzmocnić go betonową płytą nośną.
Jak prawidłowo dobrać zbiornik, pompę i filtry?
Przejdźmy jednak do tego, co najważniejsze — czyli wyboru głównych elementów instalacji.
Podstawę systemu stanowi oczywiście zbiornik — naziemny lub podziemny. Jeśli możliwa jest instalacja zbiornika podziemnego, zazwyczaj będzie on optymalnym wyborem — możemy w takim układzie „pozwolić sobie” na większą jego objętość. Ważne, aby był wykonany z tworzywa sztucznego (na przykład polietylenu) odpornego na reakcje chemiczne pod wpływem wody stojącej, jak również na zmiany temperatur.
Co do wspomnianej objętości — radzimy kierować się po prostu wielkością uzysku wody dla danego budynku. Oszacujemy ją w prosty sposób ze wzoru:
V = H * A * s * f
gdzie:
- H — wysokość opadów [m2]
- A — powierzchnia spływu [m2] — najczęściej dachu, choć można ją też wyliczyć dla przydomowego podjazdu czy chodnika
- s — współczynnik spływu — zależny od rodzaju i skośności powierzchni spływu (tabele można znaleźć w sieci)
- f — wydajność filtra — podana przez producenta
Wybór zbyt dużego zbiornika, wbrew pozorom, nie będzie dobrym rozwiązaniem — zbyt długo retencjonowana woda traci swoją jakość.
Jeśli chodzi o filtr — jego podstawowym zadaniem powinno być oczyszczenie deszczówki z zanieczyszczeń stałych, zbierających się w strumieniu w trakcie spływu. Można go zamontować bezpośrednio w zbiorniku, na wejściu do niego — lub przy rynnach. Warto się tutaj zastanowić nad instalacją filtra przepływowego, odprowadzającego zanieczyszczenia od razu do kanalizacji. To nieco droższe rozwiązanie niż tradycyjne filtry koszowe, ale na pewno wygodniejsze.
Pozostaje jeszcze wybór pompy, przesyłającej wodę do źródła ogrodowego lub instalacji wewnętrznej. Najczęściej — nie bez powodu — instaluje się pompy zatapialne/zanurzeniowe, które po umieszczeniu poniżej lustra wody z dużą wydajnością zasysają deszczówkę.
Rozsączanie deszczówki w gruncie oraz retencja na dachu, czyli rozwiązania alternatywne
Gromadzenie deszczówki w zbiorniku do dalszego jej wykorzystania wydaje się być najbardziej logicznym sposobem na zagospodarowanie wody deszczowej — ale wcale nie jest wcale.
Bardzo ciekawą opcją jest na przykład instalacja systemu rozsączającego deszczówkę w gruncie. Nie będzie można jej, co prawda, wykorzystać do codziennych zastosowań — ale wciąż, unikniemy w ten sposób gromadzenia się nadmiaru wody opadowej na powierzchniach o niskim spływie. W takim systemie woda jest odprowadzana bezpośrednio do gruntu i znajdujących się w nim wód podziemnych — co będzie miało pozytywny wpływ na mikroklimat działki oraz pozwoli ograniczyć koszty jej odprowadzania do sieci.
W projektach systemów rozsączających wykorzystuje się najczęściej:
- studnie chłonne — o dość dużej pojemności retencyjnej, umożliwiające punktowe odprowadzanie wody;
- tunele rozsączające — o większej powierzchni rozsączania; idealne w przypadku, gdy system musi być stosunkowo płytki;
- skrzynki rozsączające — optymalne rozwiązanie, jeśli dysponujemy większą przestrzenią (skrzynki można „piętrować”, co pozwoli odprowadzić największe ilości wody).
Oczywiście — instalację rozsączającą można potraktować także jako uzupełnienie zwykłego systemu gromadzenia deszczówki; w takim wypadku część wody opadowej trafi do obiegu domowego/instalacji ogrodowej, a reszta — zostanie odprowadzona do gleby.
Coraz większą popularność w ostatnich latach zdobywają także zielone, pokryte roślinnością systemy retencji na dachach. Składają się one z kilku warstw drenażowych, które pochłaniają wodę w błyskawicznym wręcz tempie i dużych ilościach (przykład — 1 m3 wełny jest w stanie wchłonąć kilkanaście litrów wody) oraz stanowią zbiornik wodny dla rosnących w górnej warstwie roślin. Całość bez wątpienia wygląda niezwykle estetycznie, efektownie — a przy okazji ma pozytywny wpływ na mikroklimat miasta.
Z praktycznego punktu widzenia największą zaletą takiego rozwiązania jest jednak to, że zielony dach spowalnia odprowadzanie wody opadowej do kanalizacji. W porównaniu ze zwykłymi, betonowymi dachami — pokryta zielenią powierzchnia charakteryzuje się bardzo niskim spływem; co więcej, same warstwy drenażowe bardzo powoli oddają (odparowują) wodę. Znaczna część wody, zanim zostanie odprowadzona do systemu kanalizacyjnego, zdąży zostać wchłonięta przez rośliny — lub pozostanie zmagazynowana w higroskopijnym materiale. I tym sposobem możemy odciążyć kanalizację burzową, która przy „nadprogramowych” opadach stosunkowo często, niestety, tracą swoją wydolność.